sobota, 14 listopada 2009

Coś więcej z dnia dzisiejszego

Oprócz przedstawienia się, warto byłoby napisać co się u nas dzisiaj ciekawego działo.

A więc, Cytryś dzisiaj był po raz pierwszy u naszego weta. Nie wiedział chyba po co tam jest więc chodził sobie spokojnie i bezstresowo po całej lecznicy. Potem, gdy już weszliśmy do gabinetu, Harry nasikał i zrobił grubszą sprawę na podłogę- ja już nie mam siły do tego jego znaczenia wszystkiego. Cytryś poszedł pierwszy na podbieranie krwi. Dałyśmy mu maltpastę, on zadowolony... dopóki pani weterynarz nie założyła mu stazy na umięśnioną łapkę. Wtedy zaczęła się zabawa... Nie myślałam, że fretka może być tak silna :) . Stwierdziłam, że Cytryś to Mistrz Odpychania Się Tylnymi Łapkami. Ale jakoś poszło... Trzeba było zgolić futerka z łapki trochę, bo przez to że Cytryś taki grubaśny to żyły nie było widać. Potem został zaszczepiony. Moja klucha kochana...
Harry za to oczywiście bezstresowo. Nie wiem jak można to inaczej ująć.
Potem pojechaliśmy z Harrym w gości. Może zdradzę do kogo? Mianowicie do Fredzia i jego właścicieli. Tutaj właśnie są fotki ze spotkania Fredzia i Harrego. Od razu, gdy przyjechaliśmy na miejsce, zatrzymały się przy nas dwie dziewczynki z tatą. Pytały co to jest i czy można włożyć palce do środka (Harry był w transporterze). Jakoże Harry potrafi być nieobliczalny, wyciągnęłam go z transporterka i dałam dupsko do pogłaskania. Ale dziewczynki nie nasyciły się pogłaskaniem pupska i chciały wziąć na ręce. No co ja im miałam powiedzieć? Dałam im Harrego, dziewczynki zadowolone, poprosiły tatę, żeby zrobił im zdjęcie ze zwierzątkiem. Oczywiście podczas tego spotkania było dużo "ochów" i "achów". Potem, gdy już się ściemniło, Harry i Fredzio wyszli na spacerek. Harry w szeleczkach, Fredzio ze śmieszną lampką na plecach :)). Ogólnie, Harry, gdy przyszedł do domu Fredzia, zadziwił mnie swoim sprytem i inteligencją. Poszedł od razu do kuwety i tak, jakby był w 100% kuwetowy (a przecież nie jest), załatwił się tam. Od razu pomyślałam, że wie jak się pokazać B-). Miło spędziliśmy dzień w gościnie, a Harry, kiedy przyszedł do domu, tak śpi do teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz