sobota, 21 listopada 2009

Dzień Bez Futra

Dzisiaj z Cytrysiem poszliśmy na dzień bez futra. Na początku byliśmy troszkę zawiedzeni, bo... nie było żadnej trawki, żeby na niej pobiegać. Ale potem zobaczyliśmy jak wszystko zostało przygotowane. Wisząca futro, ulotki przemawiające do rozumu, plakaty z fretkami i dziećmi, oraz moje plakaty z plamami z krwi. Wszystko było perfekcyjne :) .
Cytryś był na wielu rękach, był przytulany przez wiele dzieci oraz dorosłych. Najciekawszy fakt: Jakiś facet chciał ukraść Cytryna. I to nie tak na żarty ;) . Podszedł do mnie, wziął Cytryna na ręce. Myślę- normalne, przecież każdy dzisiaj bierze fretkę na rękę. Tylko że czuć było od niego alkohol i papierosy. Patrzę, a on zabiera mi smyczkę, po czym, gdy ja nie puszczam, mówi mi podniesionym głosem żebym nie szarpała smyczy. Powiedziałam mu że nie i wtedy zainterweniowali policjanci :P . Wystraszyliśmy się oboje troszkę, ale wszystko dobrze się skończyło.
Ogólnie cały dzień na łapkach ( i na nogach ;)). Teraz Cytryś śpi jak kamień.

1 komentarz:

  1. A Panowie policjańci byli mili, ciasta zjeść nie mogli ale widac bylo że "lubieja zwierza" jak to taka stara góralka z Bukowiny mawiała do mojej cioci

    OdpowiedzUsuń